wtorek, 29 września 2015

„Bezgraniczna tęsknota więźniarek KL Ravensbrück za życiem, wolnością i miłością”


Praca konkursowa, która zajęła II miejsce w  Ogólnopolskim Konkursie Historyczno - Literackim „Polskie więźniarki w Ravensbrück” pod patronatem dr Wandy Półtawskiej
 
„Bezgraniczna tęsknota więźniarek KL Ravensbrück za życiem, wolnością i miłością”


„Wspomnienia”
Uwięzili mnie,
Na skraju życia i śmierci.
Zamknęli wspomnienia,
W ciemnej szkatule,
Ale i tak coś zostało.
Wciąż gdy patrzę na szare mury
Zamiast nich widzę zalesione zielone góry.
I nawet czuję zapach wolności.
Gdy patrzę na więźniarki
Wydają mi się obce.
A przecież dawniej wszystko co dziś obce,
Było mi bliskie.
I zdarza się też – choć rzadko -
Że zamykam oczy i widzę
Jak mnie obserwuje.
Cały czas mnie Obserwuje.
I tylko On podtrzymuje mnie przy życiu.
I tylko On nie zachęca mnie do śmierci.

            Otworzyłam mocno zmrużone oczy i podniosłam się z pryczy. Znowu nie spałam przez całą noc. Nie mogłam wytrzymać bólu. Tak bardzo bolały mnie nogi i ręce od wczorajszej pracy.
            Do obozu przywieziono mnie kilka miesięcy temu. Zabrano mi, skradziono dotychczasowe życie i skazano na śmierć. Jednak Niemcy, gdy mnie aresztowali,  nie liczyli się z tym, że ja się nie poddam. Zadawali mi wiele pytań dotyczących znajomych. Chcieli, żebym kogoś wydała. To miała być „przepustka” do upragnionej wolności. Nie wskazałam żadnego nazwiska ani żadnego imienia. Pomimo tego, że mnie bito, nie poddałam się. Bolała mnie głowa, bolały mnie nogi, ręce, brzuch. Bolało mnie wszystko, każdy oddech. Lecz od tego momentu cały czas towarzyszyła mi jedna myśl: „Umierasz, aby inni żyli”. Przesłuchanie trwało bardzo długo. Każdy szczegół pamiętam dokładnie. Gestapowcy myśleli, że kobieta w takiej sytuacji powie im wszystko albo to, co chcą usłyszeć, ale się mylili. Nie zamierzałam współpracować z nimi. Nie chciałam przyczyniać się do śmierci innych. Nienawiść, jaką żywiłam do moich oprawców była tak wielka, że dzięki niej przetrwałam.
            Choć w tym nieludzkim miejscu nie mieszkam długo, to już wiem, jakie panują w tu zasady. Już pierwszego dnia postanowiłam się nie wychylać i wtopić w tłum. Apele, praca, cierpienie to trzy rzeczy, których codziennie doświadczam i cały czas się powtarzają. Obozowy „smak” poznałam już w pierwszych dniach. Zostałam osadzona w bloku z więźniarkami politycznymi. Kobiety miały pojęcie o życiu w tym miejscu, ale nie mogłam ich zrozumieć. Zabierały mi jedzenie, kazały mi wykonywać swoją i ich pracę. Na początku ulegałam, chciałam się przypodobać koleżankom. Ale po miesiącu zrozumiałam, że muszę przeżyć, a nie szukać akceptacji.  Zaczęłam walczyć o swoje. Nie dawałam im jedzenia, choć wszczynały bójki i kłótnie. Byłam silniejsza od nich fizycznie i psychicznie.
            Teraz jestem w innym bloku. Zostałam przeniesiona do polskiego transportu. Tutaj odnalazłam spokój. W dniu przeprowadzki poznałam Marysię - kobietę bladą, chudą i skrytą. Zaprzyjaźniłam się z nią. Ona przypomniała mi o dawnym życiu. Dzięki niej wspomnienia wróciły. Noce spędzałyśmy na opowiadaniu sobie historii z „tamtego” życia, prawdziwego, do którego bardzo tęskniłyśmy, ale żadna z nas nie chciała się do tego przyznać.
            Pewnej nocy Marysia poruszyła temat swojej dawnej miłości. Miała męża. Gdy płakała, przypomniał mi się mój ukochany. Zrobiło mi się wstyd, ponieważ przez dwa miesiące obozu nawet o nim nie pomyślałam. Siedziałam i nie mogłam uwierzyć, że nie pamiętam swojego mieszkania, swojego miasta, podróży nad jezioro. W tej czarnej dziurze niepamięci stał on - w całej okazałości. Nieułożone blond włosy, niebieskie obserwujące z ciekawością oczy, szczery uśmiech, aksamitna blada skóra. Nawet pamiętałam jego głos. Od tego dnia śniłam tylko o nim, myślałam tylko o nim i żyłam tylko dzięki niemu. 

„Chce z Tobą iść”
Moje ramiona chcą objąć Twe serce.
Chcę poczuć Twój ciepły ból na mych dłoniach.
Chcę w sercu poczuć płomień twych iskier
I chce oglądać z Tobą każdy zachód słońca.
 I co wieczór patrzeć na Twe szczęście.
I kiedy dzień kończyć się będzie,
Liczyć i rozpisywać minione sekundy.
A co rano patrzeć jak w spokoju biegniesz przez przestworza marzeń.
I korzystać z każdego momentu,
I mieć pewność, że to się nie skończy.

            Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak samo okropnie jak każdy wcześniejszy. Choć było przeraźliwie zimno, stałyśmy w za dużych sukienkach i z gołymi stopami na apelu liczebnym. Byłyśmy głodne, chude i smutne, ale tylko na mojej twarzy cały czas widniał nikły promyk uśmiechu. W oczach zapaliły mi się małe iskierki. Po apelu szłyśmy jak zwykle do pracy. Nasz transport nie był nigdzie przydzielony na stałe, więc codziennie wykonywałyśmy inną i coraz trudniejszą pracę. Nigdy nie wiedziałyśmy, czego możemy się spodziewać. Tym razem było najgorzej. Każda z nas dostała łopatę i taczkę. Musiałyśmy kopać rów i zebraną ziemię wrzucać do taczki. Wwoziłyśmy to na górę po kamieniach i wysypywałyśmy na kopiec piachu. Po powtórzeniu tej drogi pięć razy nie mogła unieś już taczki, a aufzajerka stała nade mną i krzyczała. Czułam się jak Syzyf, którego praca nie ma kresu, aż do końca świata.
            Gdy dzień się skończył, na rękach miałam odciski i byłam cała brudna. Ze stóp lała się krew, bo miałam zdartą skórę od chodzenia boso po kamieniach. Kiedy w nocy położyłam się na pryczy, od razu zamknęłam oczy i zobaczyłam mojego ukochanego. Nadzieja na lepsze juro pomogła mi zasnąć, choć i tak wiedziałam, że następnego dnia będzie równie trudno jak dziś.


Ilona Panek kl. II b
Gimnazjum im. Kazimierza Górskiego w Poraju

Bibliografia:
1.      W. Półtawska „I boję się snów”
2.      U. Wińska  „Wspomnienia z Ravensbrück”
3.      D. Brzosko - Mędryk „Mury w Ravensbrück”
4.      „Wspomnienia”, „Chcę z Tobą iść” wiersze mojego autorstwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz